poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Patchwork- to wciąga!

Wczoraj po raz kolejny byłam na kursie w Patchwork Wrocław. Czego nauczyłam się tym razem? Atarashii, a raczej wstępu do atarashii. Docelowo chcę się nauczyć Cathedral windows, które mam nadzieję- zaprezentuję Wam już niedługo. :)
Na razie pochwalę się tym co mam. Ta da dam!























I powstał właśnie taki patchwork. Moim zdaniem nieco za bardzo wyszedł mi pstrokaty, ale chodzi o samą technikę. Niesamowicie dużo roboty, ale efekt jest przepiękny. :)

Czas dać się pochłonąć kolejnym dziełom mniejszym i większym. Już wkrótce będę się chwalić.

Pozdrawiam

niedziela, 10 sierpnia 2014

"Ty powinnaś się zająć szyciem maskotek..."

Stało się... uszyłam pierwszą w życiu maskotkę. Bez żadnych szablonów, wykrojów- stworzyłam ją sama, na wzór Pana Brokuła z IKEI.
Moja przyjaciółka miała urodziny, a że uwielbia Pana Brokuła, a ja uwielbiam szyć- postanowiłam stworzyć jedynego w swoim rodzaju, Paulinowego Pana Brokuła. Oto, co mi z tego wszystkiego wyszło:


Po uszyciu zajmował prawie całe moje biurko. Chyba nieco przegięłam z rozmiarem, ale i tak jest uroczy. :)

 Trudno było go zapakować, bo rozmiar i miękkość nie ułatwiały- wręcz przeciwnie.


Jak już zmienił właścicielkę, zapakowałyśmy go bezpiecznie do auta. :)


I dotarł do swojego nowego domu. Myślę, że jest tam szczęśliwy. :)

A jeśli chodzi o nowości, to na moim biurku zawitało moje marzenie... Byłam ostatnio u Oli w Patchwork Wrocław i kupiłam sobie wreszcie matę z prawdziwego zdarzenia i linijkę!  Nie przemyślałam tylko jednego- gdzie ja ją będę trzymać? A! To nic. Najważniejsze, że wreszcie zabrałam się na poważnie za patchworki w domu, a nie tylko na kursach. :)



























Już niedługo pochwalę się efektami. Tymczasem lecę szyć i wyszywać, bo dzisiaj dzień nadrabiania zaległości. :)

Pozdrawiam!

sobota, 9 sierpnia 2014

wieczór panieński...

Ostatnio bardzo wiele rzeczy odciąga mnie od wyszywania. Jeszcze niedawno na to narzekałam i chciałam zmienić, ale widocznie tak ma być. Mam zbyt wiele pomysłów, żeby ograniczać się tylko do jednej pasji.

Wybierałam się tydzień temu na wieczór panieński i postanowiłyśmy z koleżankami wymyślić coś, co nie będzie kolejną parą kajdanek z futerkiem czy wyuzdaną bielizną kupioną w sex shopie. Co to było?

Pudełko z prezentami!

Wymyśliłyśmy łącznie 19 prezentów, z których każdy był osobno zapakowany i podpisany, aby na pewno odpowiednio go używać. Pakowałam oczywiście JA! Oto jak wyszło:








Jak widać dołączyłyśmy kartkę (przeuroczą moim zdaniem) z księżniczką śniącą o księciu walczącym ze smokiem :)  Wszystko było przewiązane wielką kokardą, ponieważ nie mogłam się powstrzymać... Kiedy szłyśmy na przystanek wszyscy zwracali na nas szczególną uwagę, nawet pytali czy to dla nich.  :)

A tutaj widać jak byłam zadowolona z efektu i sensacji jaką zrobił Nasz pakunek:




















Tło niefortunne, bo zdjęcie robione w oczekiwaniu na autobus- na przystanku. To jednak mało ważne. Najważniejsze to ten oto karton z kokardą! Moje dzieło! :)

W następnym poście pokażę Wam kolejną rzecz, która odciągnęła mnie od wyszywania. Myślę, że warto było się od niego oderwać. :)

Pozdrawiam serdecznie!