wtorek, 28 października 2014

Dalej w kuchni? Nie tylko... / Still in the kitchen? Not only...

Dzisiaj pokażę Wam, co uszyłam (przed chwilą), ale również pochwalę się obrazkiem, który teraz wyszywam. Mam nadzieję, że uda mi się go dzisiaj skończyć, ewentualnie jutro. :)

Today I'll show you what I've made (just), but also I'll brag about the picture, which is now embroidered by me. I hope I'll finish it today, or tomorrow. :)





Podobają mi się bardzo te arbuzy, są takie.... wakacyjne. 
Teraz czas na krzyżyki. Wyszywam ten obrazek od dwóch dni, niestety nie mam na niego tyle czasu ile bym chciała, ale i tak szybko powstaje. Zobaczcie sami.

I like so much these watermelons, they're so like.... holiday.
Now it's time for stitches. I cross stich this picture for two days, unfortunatelly I don't have as much time as I would like to have, but it's arising so fast. See it yourself.

To wszystko na dziś. Już niedługo zobaczycie więcej!
Pozdrawiam.

That's all for today.  Soon You'll see more!
Greetings.












niedziela, 19 października 2014

Fartuszek kuchenny cz. 2/ Apron part 2

Dzisiaj mogę się już pochwalić, ponieważ oba fartuszki dotarły do swoich właścicieli. :) Są to jednak ostatnie  z tej serii, co nie oznacza, że przestanę je szyć całkowicie. Pragnę stworzyć swój własny wykrój- fartuszek maksymalnie użyteczny. Macie jakieś pomysły? Czego oczekiwalibyście od swojego fartucha kuchennego? Piszcie. Wszelkie sugestie mile widziane! Tymczasem popatrzcie jak wyszły poprzednie. :)

Today I can boast of myself, because both aprons reached their owners. :) However, they are last in the series, which does not mean that I'm gonna stop sewing them completely. I would like to create my own pattern- maximum usable apron. Do you have any ideas? What you would expect from your kitchen apron? Write. Any suggestions welcome! Meanwhile, look how looked the previous one. :)

Babeczkowy fartuszek na zamówienie: brązowo- fioletowy :)
Muffin apron on request: brown-purple :)

oczywiście personalizowany
personalized of course

Przód metki chowanej w kieszonce: "Dla Surmi w dniu urodzin 17.10.2014"
Front of the tag retractable in the pocket: "For Surmi at the day of birth 17/10/2014"
... i tył metki "Od: Paulina, Asi i Ani"
...and back of the tag "From: Paulina, Asia and Ania"

Tak był "zapakowany"
It was "packed" like this
A w środku były rękawice takie, jak te.
A gloves were inside, such as those.


Oba fartuszki moim zdaniem wyszły naprawdę fajnie :)  Obdarowanym się podobały- a to najważniejsze. Szykuję już kolejne cuda, sama nie mogę się doczekać!

Both aprons in my opinion looked really cool :) The donee really liked them- and this is the most important. I'm preparing now more miracles, I can't wait! 

Pozdrawiam
Regards

sobota, 18 października 2014

Tukan skończony... i co teraz?

Już jakiś czas temu skończyłam tukana, ale niestety nie miałam czasu, żeby go tutaj wrzucić, gdyż zasypały mnie zamówienia. Szyłam, szyłam i końca nie było widać. Dopiero dzisiaj zrobiłam prawie wszystko, a już niedługo (mam nadzieję) skończę. Chociaż tak sobie myślę, że tyle zamówień mogłabym mieć cały czas. :) Mimo, że to męczące- siedzieć całe popołudnie przy maszynie na stołeczku, od którego bolą mnie plecy, ale ile frajdy! :) No nic... może się uda. Tymczasem- tukan. Ta da da!












Nie wiem czy już wspominałam, iż będzie to torebka? Tak, tak. Tylko poluję na pewną bawełnę i nie mogę jej upolować, dlatego jeszcze trochę poczeka sobie na półeczce.

Już niedługo kolejne uszytkowe/ krzyżykowe cuda.
Szykuje się tutaj trochę zmian! Przede wszystkim- chcę zacząć prowadzenie bloga również po angielsku. Oj, będzie się działo :)

Pozdrawiam

wtorek, 14 października 2014

Kuchenny szał i urodziny Mamy

W niedziele były urodziny mojej Mamy, w związku z czym trzeba było wymyślić jakiś prezent. Osobiście nie lubię prezentów, które do niczego się nie przydadzą- takich, które się dostaje, odkłada na półkę lub do szafy i tam spędzają swój żywot. Tak samo wolę dawać prezenty zrobione własnoręcznie, niż kupione. Kupno prezentu jest najłatwiejszą drogą, choć wiem, że chodzenie po sklepach w poszukiwaniu tej jednej, jedynej rzeczy na prezent jest czasami trudne. Ja kupuję tylko wtedy, kiedy wiem, że ktoś chciałby coś bardzo konkretnego jak np maszynka do golenia, zestaw filiżanek do domu, książkę- tego nie wyszyję, nie uszyję ani nie wyszydełkuję. :)
Trzymając się moich zasad i przekonań, postanowiłam sprezentować mojej Mamie własnoręcznie wykonany prezent, a że ostatnio najlepiej idą mi fartuszki- czemu nie zestawik do kuchni?






Jak kupowałam kawowy materiał- wiedziałam, że wyjdzie ładnie, ale nie spodziewałam się zachwytu z mojej strony. Dla siebie też taki uszyję :)

A jeśli jesteście ciekawi jak tam moja działalność krzyżykowa, to powiem tylko tyle: Tukan skończony! :) Musicie dać mu jeszcze tylko trochę czasu, bo prasuje się do zdjęć :)

Pozdrawiam

niedziela, 5 października 2014

Kocyk Minky

Z polarem Minky miałam już kiedyś do czynienia, ale jak się niedawno okazało- nie był on oryginalny, w związku z czym bardzo różniły się moje doznania z nim związane.
Otrzymałam zamówienie na kocyk bawełniano- Minky, stwierdziłam więc, że zakupię prawdziwe minky, czyli zainwestuję w jakość produktu. Uważam, iż było to najlepsze, co mogłam zrobić! Jest niesamowita różnica między podróbką, a prawdziwą tkaniną. To, co poczułam w rękach dotykając najprawdziwszego Minky było niebywałym przeżyciem! Ten materiał jest wspaniały! A kocyk z niego uszyty- mięciusi, milusi i... po prostu super! Zobaczcie jak mi to wyszło!







Kocyk do najtańszych nie należał, ale osobiście uważam, że warto. Najlepszej jakości Minky i bardzo dobra bawełna= najfajniejszy kocyk jaki do tej pory miałam w rękach.

Już niedługo pokażę Wam, co zajmuje mi aktualnie myśli :)

Pozdrawiam

czwartek, 2 października 2014

Czy ja śnię?

Przez parę ostatnich dni mam wrażenie jakbym żyła w jednym ze swoich snów, a nie na jawie.... Zaczęło się od tego, że dostałam się na studia podyplomowe. Dotarło do mnie jednak, że jakoś trzeba będzie za nie zapłacić, a po rozłożeniu na 10 rat- okazało się, że muszę iść do pracy, żeby się na tych studiach utrzymać. No cóż.... Czas szukać.
Szukać nie musiałam ani długo, ani daleko. Dostałam pracę marzeń! Patchwork Wrocław- to moje nowe miejsce pracy. :) Jestem zachwycona! I wciąż nie mogę uwierzyć, że to naprawdę moja pierwsza praca. Robię to, co uwielbiam i jeszcze dostaję za to pieniądzę! Bajka!
Z tej okazji zakupiłam sobie mój wymarzony zestaw tkanin. Myślę, że już niedługo powstanie z nich coś pięknego.







Prawda, że piękne?

A, żeby udowodnić, że jestem zachwycona swoją pracą- dowód. To cudo uszyłam właśnie w pracy i muszę przyznać, że ma niezłe wzięcie. :)


Zdjęcie rozmazane, ale było robione późno i to nie ja jestem na nim najważniejsza ;)
Już niedługo kolejne moje małe i większe osiągnięcia ;)

Pozdrawiam serdecznie!