czwartek, 17 grudnia 2015

Moja mała, świąteczna "rodzina"/ My little christmas "family"

Coraz bliżej święta, a ja pierwszy raz w życiu nie czuję tego, co zawsze. Nie odliczam dni i godzin, nie cieszę się zaglądając w okna cudzych mieszkań ze stojącej tam choinki i ozdobionych pomieszczeń. Może dlatego, że nigdy nie czułam się tutaj u siebie? A może przytłacza mnie myśl o spakowaniu ZNOWU całego swojego dorobku i nadchodzącej przeprowadzki? To wszystko jest takie dziwne... Jednak ta dziwność ma też swoje plusy, bo żeby osłodzić sobie trochę życie i zniwelować narastający we mnie niepokój, po prostu siadam i szyję. Szyję, szyję, tnę i znowu szyję. Tak oto powstała moja mała, świąteczna "rodzinka". Przedstawiam Wam renifera rudolfa, 6 uroczych świątecznych ślimaków, dwie ciekawskie i zaspane gąski oraz 10 zakochanych bombek. :) Mam nadzieję, że Wam się spodobają. A! Zapomniałam o skrzacie, ale ten został przez Nas zaadoptowany z cudownego sklepu. Gdybym mogła, zabrałabym ten sklep do Polski, w sumie to dwa sklepy bym stąd wywiozła, ale o tym może następnym razem. :)

Getting closer to the holidays, and for the first time in my life I don't feel it. Not counting down the days and hours, not smiling when peering into the windows of people's homes where a Christmas tree stands and rooms are decorated. Maybe it's because I've never felt like home in here? Or maybe i'm overwhelmed by packing all my stuff AGAIN and upcoming removal? It's all so strange ... But this strangeness has its advantages, because in order to sweeten the little life and reverse the growing anxiety in me, I just sit down and sew. Sew, sew, cut fabrics and sew again. Thus I founded my small Christmas "family". I present to you Reindeer Rudolph, 6 charming holiday snails, two curious and sleepy geese and 10 balls in love. :) I hope you enjoy them. AND! I forgot about the leprechaun, but he has been adopted by us from wonderful store. If I could, I'd take this shop to Poland, if I could I would take two shops to Poland exactly, but I will tell you about this next time, maybe. :)






W tym roku nie mogę nic ugotować, ani upiec na święta, bo nie będę miała możliwości przewiezienie tego do Polski, dlatego też chcę być dobrze przygotowana z tym, co mogę zrobić.

This year I can not cook or bake for the holidays, because I won't be able to take it to Poland, that's  why I want to be well prepared with what I can do.




sobota, 5 grudnia 2015

Niech już będą święta.../ Let it be Christmas,,,

Za mną dwa tygodnie najgorszej pracy, jaką mogłam wykonywać. Praca sama w sobie może i nie najgorsza, ale warunki, atmosfera i sposób traktowania pracownika pozostawiały wiele do życzenia. Przez to, wracając do domu, nie byłam w stanie nawet palcem ruszyć ze zmęczenia.
Rzuciłam pracę, dlatego po 3 dniach odpoczynku mogę wreszcie coś napisać. :)
Chciałabym Wam dzisiaj pokazać moją świąteczną inspirację. Wzór zobaczyłam w internecie, znalazłam tutorial i zrobiłam własną wersję. Odliczam dni do świąt, do powrotu do Polski, do spotkania najbliższych. Wiec... niech już będą święta!

The worst two weeks of work that I could do are behind me. The work itself wasn't the worst, but the conditions, the atmosphere and the treatment of the employee left much to be desired. By then, returning home, I couldn't even move a finger because of tiredness.
I quit that job, so after 3 days of rest I can finally write something. :)
I would like to show you today my Christmas inspiration. I saw the pattern on the internet, I found the tutorial and made my own version. I  count down the days until Christmas, to return to Poland, to meet loved ones. So ... let it be Christmas!






Dwie świąteczne poduszki. Metoda nie należy do trudnych, a jedynie do pracochłonnych, ale warto. Już niedługo pokażę Wam pozostałe świąteczne cuda, które w tym roku przygotowałam.
Miłego weekendu!

Two Christmas pillows. The method isn't difficult, but only laborious, nonetheless worth it. Soon I'll show you other Christmas miracles, which I've prepared this year.
Have a nice weekend!

poniedziałek, 9 listopada 2015

"Kapokoc"= kapa + koc / "Covket"= cover + blanket

Taką nazwę wymyśliłam dla mojego największego, w szyciowej karierze, uszytku. Jest to połączenie kapy na kanapę i koca do przykrycia się. Z jednej strony patchwork, który sama narysowałam, a następnie uszyłam. Wzór może nie jest innowacyjny, ale ważne, że przyszedł mi do głowy i byłam w stanie go odtworzyć w materiale. Druga strona "kapokoca" to oczywiście wszechobecne minky.
Nie ukrywam- trochę czasu zajęło mi zrobienia tego dzieła o wymiarach 200x160 cm, ale było warto. Do kompletu uszyłam poduszki. Na razie dwie, a docelowo 4. Wszystko już jest przygotowane, trzeba tylko zszyć.

That's the name of my biggest in sewing career product. It's a combination of cover on the sofa and blanket to cover oneself. Patchwork on one side, which I drew by myself, and then I made it. The pattern may not be innovative, but it's important that it came out of my head and I was able to reproduce it using the material. The other side of "covket" is the ubiquitous Minky, of course.
I must admit that it took time to do this work with dimensions 200x160 cm, but it was worth it. To make it a set I made pillows also. For now two of them but my target is to have four. Everything is already prepared, I just have to sew it.











Zdjęcia niestety nie są najlepszej jakości. To wina tutejszego braku światła i sprzętu, którym je robiłam. Jednak mam nadzieję, że mi to wybaczycie i mimo wszystko spodoba Wam się to, co uszyłam.
Szycie patchworków takich rozmiarów spodobało mi się na tyle, że w planach mam już kolejny, ale to dopiero jak wrócę do Polski.

Unfortunately photos are not the best quality. It's the fault of the local lack of light and equipment, which they were done with. But I hope you'll forgive me, and after all you'll like what I made.
I liked sewing patchwork of this magnitude so much that I already have plans another one, but that gonna happen when I get back to Poland.


wtorek, 27 października 2015

Wielki, mały powrót/ Great, little return

Czas tutaj wrócić. Długo mnie nie było, bo moje życie bardzo szybko się zmieniało przez ten czas. Wzięłam sobie nieco za dużo na głowę. Dwa kierunki studiów i dwumiesięczny kurs, praca, zmiana miejsca zamieszkania (2 razy), w tym wyprowadzka za granicę. Bardzo mnie to wszystko absorbowało. Na tyle, że nie byłam w stanie myśleć o blogu. Jednak już jestem i mam nadzieję, że wszystko u mnie jest na tyle stabilne, iż zostanę tu na dłużej.

Time to come back here. I wasn't here for so long, because my life was changing very rapidly during this time. I took a little too much on my head. Two majors and a two-month course work, change of residence (2 times), including moving out abroad. All this staff absorbed me much. As much as I wasn't able to think about the blog. But now I'm here again and I hope that everything in my life is so stable that I'll stay here for longer.

Dużo przez ten czas tworzyłam. Trochę wyszywałam, trochę szyłam. Nawet tutaj- za granicą- mam maszynę i ciągle wymyślam coś nowego. Podczas przeprowadzki dotarło do mnie, że pasja= dodatkowy bagażnik "przydasiów"- materiałów, linijek, mat, cekinów, tasiemek itd. Cały jeden "transport" moim autem to były tylko rzeczy związane z moimi pasjami. SZOK!

I created so much through this time. A little embroidered, sewed a little. Even here- abroad- I' he got sewing machine and I always invent something new. When moving it occurred to me that passion = additional trunk of  "przydasie" - materials, lines, mat, sequins, ribbons etc. Whole one"transport" by my car were only things related to my passions. SHOCK!

Do rzeczy! Na pewno chcecie zobaczyć co robiłam przez ten czas. Na początek coś, co mnie urzekło i zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Gąski:

To the point! Surely you want to see what I was doing during that time. At the beginning something that captivated me and I fell in love at first sight. Geese:


A jeśli chodzi o moje kochane "krzyżyki"- zaczęłam wyszywać obrazek, który później stanie się poszewką na poduszkę. Oto on:

As for my darling "crosses" - I began to embroider a picture, which later will become the pillowcase. That's him:


Na dzisiaj to by było na tyle. Następnym razem pokażę Wam moje (do tej pory) największe dzieło. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. A teraz uciekam skorzystać z ładnej pogody, bo to rzadko się tutaj zdarza. 

It would be enough for today. Next time I'll show you mine (so far) greatest work. I hope you'll like it. And now I'm going to take advantage of the nice weather, because it rarely happens here.

niedziela, 22 lutego 2015

Zmęczenie kiedyś musiało mnie dopaść.../ Tiredness had to get me...

Wróciłam 3 tygodnie temu z zapałem i energią do tworzenia przez cały miesiąc. Miałam mnóstwo pomysłów, planów i projektów, jednak los wiedział lepiej... Moje życie nieco się wywróciło. Nic nie było tak jak sobie postanowiłam i przez to nie miałam nawet co Wam pokazać. Dzisiaj pokażę co udało mi się uszyć ostatnio, a w najbliższych dniach zobaczycie co przez 3 tygodnie nie dało mi możliwości ruszenia z moją twórczością na przód

I came back 3 weeks ago with enthusiasm and energy to create new things all month. I had so many ideas, plans and projects, but fate knew better... My life has been turned slightly. Everything went not the way I wanted to and because of that I have anything to show You. Today I'll show what I've made recently, and in the near future you will see what didn't allow me to create new things through last 3 weeks.







Ostatnie zdjęcie jest wyretuszowane, ponieważ jak je skończyłam było już ciemno, a musiałam jechać je odwieźć. Jednak tutaj chodzi o sam zamysł i kompozycję, bo te obrazki już widzieliście wcześniej. Te wyszyte dla bliźniaków.
Pozdrawiam!

The last picture is retouched, because when I finished it was dark outside and I had to go to deliver them. However, it's all about the idea and composition, because you've already seen these images before. These were embroidered for twins.
Best regards!