W ogrodzie za hotelem znajdował się przepiękny ogród i to właśnie tam odnalazłam swój cichy zakątek:
Odkryłam go dopiero po dwóch dniach, ale od tego czasu można mnie było znaleźć tylko tam! Siadałam sobie w słoneczku z wyszywanką i przy śpiewie ptaków- tworzyłam.
Pierwsze dwa dni- żyjąc w błogiej nieświadomości- chodziłam na 3-godzinne spacery po plaży. Oto jak one wyglądały:
W takim klimacie świąt i relaksu postanowiłam, że coś wyszyję- o tym wspominałam już w poprzednim poście. Wierzcie lub nie, ale tak szybko jeszcze mi się nigdy nie tworzyło. Przez ten czas powstał cały obrazek- jutro idę go oddać do oprawienia. Oto on:
Baterie naładowane, robótkowy szał rozpoczęty- mogę działać, bo jestem pełna energii!
Pozdrawiam Was serdecznie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz