Nareszcie znalazłam chwilę, żeby podzielić się z Wami tym, co ja dostałam na mikołajki. Od kilku dni próbuję znaleźć chociaż 10 minut na zrobienie zdjęć i napisanie posta, ale niestety- im bliżej świąt, tym więcej rzeczy do zrobienia. Jednak udało się! Wreszcie mam czas i to nie 5 minut, a caaaały dzień! Lubię te dni, kiedy prowadzący odwołuje zajęcia, a ja mogę bez wyrzutów sumienia zająć się tym, na co mam ochotę, czyli wyszywaniem, robieniem kartek świątecznych, pisaniem postów na bloga lub nauką szycia na maszynie! Tak, dobrze przeczytaliście- szycia na maszynie, ale o tym za chwilę. :)
Zacznę od tego, co przyszło do mnie w Mikołajki, a była to nagroda, którą wygrałam w Candy u DECU Style. Zobaczcie jakie cudeńka!
Pierwsza rzecz to pudełeczko w sówki! Niesamowicie urzekające!
Sówki w całej okazałości
A w środku...
...dwie szydełkowe serwetki, motylki i filcowa broszka.
Broszka jest mistrzowska! Jeszcze takiej nie widziałam.
I na koniec mnóstwo serwetek przeróżnej maści. :)
Wszystkie są piękne, ale najbardziej mnie rozbawiła i urzekła ta z kogutem i kurą. :) Za każdym razem jak na nią patrzę- poprawia mi humor.
Bardzo dziękuję za paczuszkę i wszystko, co się w niej znalazło. Niezmiernie mnie ona ucieszyła. :)
A teraz trochę o innym podarunku...
Ostatnio opowiadałam Wam o moim pomyśle na prezent mikołajkowy- Pingwinach z Madagaskaru. Tak bardzo się spodobały, że obdarowany postanowił się odwdzięczyć. Dostałam spóźniony prezent mikołajkowy i przedwczesny prezent Bożonarodzeniowy w jednym. Mój Mikołaj wiedząc o moim marzeniu, które pielęgnuję w sobie od kilku miesięcy, postanowił je spełnić. Bardzo chciałam mieć swoją maszynę do szycia, żeby nauczyć się szyć i w przyszłości tworzyć moim dzieciom przepiękne rzeczy (w tym maskotki).
Jak już się domyślacie- dostałam maszynę do szycia. Moją własną!
Oto ona:
Jest wspaniała! I najważniejsze- jest moja! Już ją rozpakowałam, stoi sobie i czeka aż nie będę się bała jej użyć. Oglądam mnóstwo filmików w internecie i uczę się jak zakładać nitkę, jak szyć, jaki ścieg do czego służy. Nie chciałabym jej zepsuć, a uwierzcie- wszystko umiem zepsuć. :)
W ten sam dzień byłam jeszcze w lidlu, bo ostatnio często chodzę tam na dział z promocjami. I co znalazłam? Nici... duuużo nici. Oczywiście, że kupiłam.
Teraz już tylko zacząć szyć :)
A! Pewnie jesteście ciekawi co tam u Belle&Boo, o których pisałam już daaaawno, że zaczynam krzyżykować. Otóż, jeszcze nie zaczęłam, ponieważ co chwilę okazuje się, że mam coś innego do wyszycia. Myślę, że do świąt uporam się ze wszystkim i wreszcie rozpocznę ten obrazek. Powinnam zdążyć do końca zimy. :)
Pozdrawiam
No, no - ile prezentów, tylko pozazdrościć ;)
OdpowiedzUsuńZakochalam sie w tym pudeleczku. Mam juz od dawna szal na sowki, wiec nie dziwota. Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńhttp://peacock111.blogspot.co.uk/2013/11/zimowe-candy.html
Przepiękne prezenty! :) I sama chyba też wybiorę się do Lidla :)
OdpowiedzUsuńPrzecudowne pudełko:)
OdpowiedzUsuń